czwartek, 9 sierpnia 2012
8.08.2012
Wy też tak macie że nie wiecie od czego zacząć, gdy piszecie pierwszy post od dłuższego czasu. Jak już wiecie z ostatniego postu wyjechałam na cztery dni nad morze a dokładnie do Gdyni. Podróż do Gdyni trwała siedem godzin, ale na szczęście nie było aż tak strasznie a to dzięki Magdzie którą poznałam w pociągu. Same dotarcie do Płyty Redłowskiej było wyczynem, ale jeszcze na przystanku potowarzyszył mi starszy patriota który uważał ze jest mecenasem, profesorem i ma mnóstwo mieszkań w całej Polsce a przy okazji wyzywał Ukraińskiego turystę który zwrócił mu uwagę, i powiedział że zadzwoni do swojego przyjaciela burmistrza i dzięki temu autobus przyjedzie szybciej.Po dotarciu do mieszkania, i rozpakowaniu się wybraliśmy się nad Morze gdzie spotkała nas ulewa, i burza. Drugiego dnia od samego rana wybraliśmy się na plaże, ale niestety po czasie znaleźliśmy miejsce gdzie nie było kamieni [ i oto takim sposobem mam całe " poharatane" nogi]. Oczywiście posłuchaliśmy kobiety u której mieszkaliśmy i wybraliśmy się na plaże przez las gdzie było stromo, i ślizgo. Wieczorem wybraliśmy się jeszcze na miasto do subway'u gdzie zjedliśmy pyszne kanapki. Trzeciego dnia po raz kolejny wybraliśmy się pozwiedzać okolice i przy okazji popływać w Morzu. Ostatniego dnia od samego rana wybraliśmy się na " wodny tramwaj" ale niestety musieliśmy czekać cztery godziny na rejs, a to ze względu na dużą liczbę chętnych. W tym czasie pochodziliśmy po straganach. Zjedliśmy coś na mieście, i w końcu po długim oczekiwaniu wsiedliśmy na statek i popłynęliśmy na Jastarnię. Ogólnie pierwszy raz w życiu płynęłam tak dużym statkiem. Na początku wybraliśmy się na samą górę aby widzieć dobrze morze ale niestety było bardzo wietrzenie, ale w drodze powrotnej zeszliśmy na dolną część statku gdzie spotkaliśmy Francuzów. Na początku rozmyślaliśmy z A, M, i M o tym dlaczego oni mają tak duże usta, a następnie zaczęliśmy się śmiać ze ślimaków. Najgorsze było to że ta kobieta zrozumiała chyba parę rzeczy, a później gestykulowała do swoich dzieci. Dzisiejszy dzień od godziny trzynastej spędziłam w pociągu w drodze do Warszawy. Oczywiście mój przyjazd został opóźniony o pięćdziesiąt minut. Koło dwudziestej pierwszej byłam dopiero w Warszawie, niedawno co weszłam do mieszkania. I postanowiłam jak najszybciej napisać post. Jutro planuję iść na działkę, i oczywiście ze znajomymi do łazienek. W niedziele wracam do Łowicza, i pewnie koło dwunastej wyjadę z Warszawy. Mam nadzieję że po raz kolejny przyjazd D. w niedziele do Łowicza z Kutna będę uważać za udany.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
ja nie lubię długo jeździć szczególnie pociągiem do 6 godzin góra potem ledwo mi sie udaje wytrzymać ostatnio do Kostrzyna na Woodstock jechałam około 13 godzin masakra! :D ale impreza zajebista.
OdpowiedzUsuńśliczne zdj ;)
OdpowiedzUsuńsuper zdjęcia;)
OdpowiedzUsuńoo, łabędzie<3 xD
OdpowiedzUsuńobserwuję^^
swietne, klimatyczne zdjecia :)
OdpowiedzUsuńzapraszam w wolnej chwili :)
14 zdjęcie od góry jest twoje? MEEGAA buty, gdzie je kupiłaś ?
OdpowiedzUsuń