piątek, 6 lipca 2012

06.06.2012

Wczorajszy dzień spędziłam na sprzątaniu, a  następnie po szesnastej z  I. pojechałyśmy na żwirownie na  rowerach [ tak, kolejne  trzydzieści kilometrów zrobione rowerem]  w sumie nie jest tak daleko,  spotkałam tam  osobę  za którą nie przepadam a do tego  musiałam być w tym samym miejscu z nią,  dlatego że nie było nigdzie indziej miejsca. I. co chwile śmiała się z tego osobnika.   Po siedemnastej  wracaliśmy  już do  Ł. i za trzydzieści minut byliśmy już na miejscu. Po dziewiętnastej  wpadała  do mnie na chwilę  jeszcze  M.  i  przeszłyśmy się na spacer, pogadać  o  życiu i takie tam. Dziś wstałam o czwartej czterdzieści rano i  musiałam  jechać do pracy [zbieranie wiśni]  niestety wiśnie nie były dojrzałe i  rwaliśmy je tylko do godziny dwunastej,  po powrocie do domu wziełam  kąpiel i  wskoczyłam na chwile do dziadków.   Po wyjściu z osiedla  wybrałam się na cmentarz, zapalić znicze. A  teraz  aktualnie pakuję się bo na weekend  wyjeżdżam nad jezioro, i po dziewiętnastej jadę z  M. na miejsce.  Następny post  dodam zapewne w  Niedzielę, a wy jak spędzacie  weekend ?




















1 komentarz: