czwartek, 2 sierpnia 2012

02.08.2012

Wczorajsza droga  Polskimi  Kolejami  minęła  dość  przyjemnie, mimo tego że byłam na miejscu trzydzieści minut później a  to wszystko za  sprawą długiego postoju w Sochaczewie. Gdy dotarłam na miejsce  czekała  mnie jeszcze dwudziestominutowa podróż z  pakunkiem, na Mokotów. Na  początku miałam plany wybrać się na działkę, ale nie opłacało się więc  w planach miałam się spotkać o dwudziestej z  M. Oczywiście najpierw z A.  wybrałyśmy się do rossmanna i  zakupiłam jak zwykle ten sam produkt.  Oczywiście  dopiero dwadzieścia po ósmej  wróciłyśmy do domu i jak najszybciej chciałam wyjść  do łazienek  spotkać się z M. na dodatek padł mi telefon, i jak zwykle nie wzięłam   ładowarki z  domu  więc nawet nie miałam jak zadzwonić, a co  dopiero odebrać telefon.  Gdy czekałam na windę, nagle zza  otwierających się drzwi wyjrzał  M.  który stał z  czerwoną różą [Nadal nie wiem z jakiej to okazji]. Oczywiście jak zwykle wybraliśmy się na szybki spacer do łazienek,  i koło dwudziestej drugiej byłam w domu.  Rano mój siostrzeniec  wpadł do  A.  i  uznał że wyrośł  im w wazonie  tulipan [ Ma  dopiero cztery lata] po dziesiątej wpadł M. z  ładowarką  którą mi pożyczył tak abym mogła naładować sobie telefon. Po osiemnastej  wybrałam się na  działkę  do K, i A.  było jak zwykle śmiesznie i jak zwykle nie chciało mi się z tamtąd  wychodzić no ale niestety musiałam na szczęście nie było żle mimo tego że wszyscy zostaliśmy pogryzieni przez komary a w szczególności ja i K. Ogólnie dziś zaplanowaliśmy że  jutro znów  wpadam na działkę,  i powtarzamy dzisiejszy dzień. Ale  zapomniałam o tym  że  jutro jadę nad jeziorko niedaleko Morskiego Oka.  Aktualnie  podziwiam  zza  okna  robotników którzy  pracują w deszcz  i  tak do rana,  uroki  budowania centrów handlowych. Jak  mój telefon nie będzie jutro "zamulał" to postaram się  porobić  parę zdjęć.






1 komentarz:

  1. Mimo wszystko widzę,że miałaś udany dzień a to najważniejsze. Dostajesz kwiatki bez okazji - szczęściara! ;)

    OdpowiedzUsuń