Pewnie was zastanawia, co robiłam przez taki długi czas. A mianowicie siedziałam większość czasu w domu ucząc się do kartkówek, sprawdzianów które mam praktycznie codziennie. Piętnastego byłam z Izą, i jej znajomymi w klubie niedaleko Skierniewic.Dziś zaś nie byłam w szkole, ze względu na ból brzucha. Popołudniu wybrałam się do Justyny, której w czwartek zmarła babcia. W drodze powrotnej spotkałam się z Izką, i jak się okazało mój pies uciekł. Kot ciągle wygląda w oknie, i czeka aż pies wróci. Aktualnie siedzę, i zaraz lecę sprawdzić czy mój pies nie kręci się gdzieś na osiedlu. Jutro możliwe że znów wybiorę się do tego klubu. Ale jeszcze może się wszystko zdarzyć. Jedyne zdjęcie jakie posiadam z ostatniego wypadu do klubu, to zdjęcie na którym widać mi plecy. A u was co ciekawego się wydarzyło?
A ja lecę dalej szukać psa, przypominam wam o moim facebooku gdzie możecie być na bieżąco : Facebook.
Współczuję Justynie. :/
OdpowiedzUsuńFajnie, że kot jest tak przywiązany do psa. Mam nadzieję, że uda ci się go znaleźć
jej, piesek się znalazł? :(
OdpowiedzUsuń+ właśnie wróciłam do bloggowania po krótkiej przerwie, zapraszam :)
OdpowiedzUsuń