sobota, 26 maja 2012

26.05.2012

Wczorajszy dzień minął bardzo szybko, może przez to  że zaspałam do szkoły ( Tak kończy się przyzwyczajenie do wstawania po dziewiątej). Następnie wybrałam się do dziadków, gdzie pomogłam dziadkowi naprawić  klamkę  ( Majstersztyk). Po drodze do domu skręciłam do kwieciarni  po kwiatka dla mamy ( Tak wiem, dzień matki jest w sobotę). Kupiłam go dzień wcześniej, bo do niedzieli nie będzie mnie w domu.  O piętnastej pięćdziesiąt razem z S.  jechałyśmy pośpiechem do Warszawy. Za dwadzieścia czwarta byłyśmy już na miejscu,  jak się okazało znów tramwaje na Mokotów nie chodziły, więc byłam skazana na dojście na piechotę. Za dwadzieścia minut dostałam telefon od K. z  pytaniem "Czy przychodzę na działki ?".  Zgodziłam się, o dziewiętnastej byłam już na miejscu.  Jak zwykle, nie obeszło się bez bólu brzucha.  W sumie dwie godziny spędzone z nimi minęły jak pięć minut. Dziś miałam iść z nimi na marsz, ale niestety na zakupach z A i M zajęły nam dłużej niż przewidywaliśmy ( Po prostu już mnie bolały nogi).  Kto by pomyślał że w samym tesco można spędzić prawie trzy godziny. Do tego nie pominęliśmy sieciówek które znajdowały się w tym centrum.  Niestety w New Look'u nie było nic ciekawego na tyle, żeby wylądowało u mnie w szafie. Aktualnie szykuję się do wyjścia na dwudziestą, mam nadzieję że dzisiejszy wieczór minie tak samo dobrze jak wczoraj.




1 komentarz:

  1. najbardziej podoba mi sie asymetryczna granatowa sukienka z zółtymi szpilkami i paskiem :0

    OdpowiedzUsuń